Karczma Góraleczka na Krupówkach udostępniła klientom stoliki wewnątrz lokalu. Przed wejściem ustawiła się kolejka chętnych.
Kolejny lokal gastronomiczny postanowił otworzyć się dla klientów, którzy mogą wejść do środka i zjeść posiłek przy stoliku. Właściciel lokalu oraz menedżer twierdzą, że nie mieli innego wyjścia.
- Zatrudniam ok. 40 osób. Ci ludzie nie mają za co żyć. Nie mają na rachunki, nie mają na jedzenie. Nie dostaliśmy też żadnej pomocy i nie dostaniemy - zaznacza Marek Łopata, menedżer restauracji - Nie narażę swoich ludzi na utratę pracy, czy zdrowia. Gdzie oni teraz znajdą pracę? Tu jest region turystyczny i wszystko jest uzależnione od turystyki - dodaje.
Menedżer restauracji, ze smutkiem mówi, że ze względu na krótki czas prowadzenia firmy nie otrzyma nawet złotówki pomocy. Jednocześnie zaznacza, że gdyby otrzymali taką pomoc finansową, to nie otwieraliby działalności.
- Nie mieliśmy wyboru, musieliśmy się otworzyć - mówi Łopata.
Mimo, iż od dzisiaj (23 styczeń) klienci mogą wejść do wnętrza lokalu, usiąść przy stoliku i zamówić posiłek, to wszystko odbywa się w ścisłym reżimie sanitarnym.
- Każdemu klientowi mierzymy temperaturę i prosimy o dezynfekcję rąk. Udostępniamy co drugi stolik, które dodatkowo są przedzielone pleksi. Po każdym kliencie dezynfekujemy stoliki. Cały personel ma maseczki, dezynfekujemy też terminale i kasy - opisuje zaostrzone środki bezpieczeństwa Marek Łopata.
Na Krupówkach przed restauracją jeszcze zanim karczma została otwarta, ustawiła się kolejka kilkudziesięciu osób, które chcą skorzystać z usług i zjeść posiłek.
- Ci ludzie mają do zapłacenia rachunki, podatki, ZUS. Z czego mają to płacić, jak są zamknięci - mówił jeden z mężczyzn czekający w kolejce.
Z postawy klientów, którzy czekają cierpliwie na swoja kolej, aby wejść do lokalu zadowoleni są właściciele.
- Oni nas od rana wspierają. Przychodzą podziękować, są też oklaski. Wreszcie mogą zjeść jak normalni ludzie - mówi Marek Łopata.
fot. Marcin Szkodziński
Komentarze obsługiwane przez CComment