Zamiast świętować, stoją z flagami i transparentami. - Oczekujemy natychmiastowej poprawy warunków pracy i płacy - mówi Dorota Trojańska.
Pielęgniarki i położne z Powiatowego Szpitala im. dr Tytusa Chałubińskieg oraz Uniwersyteckiego Szpitala Ortopedyczno - Rehabilitacyjnego w Zakopanem protestowały w godz. 11-13. Pielęgniarki mówią zgodnie, że gdyby nie sytuacja pandemii, na proteście było by ich znacznie więcej.
- Protestujemy przeciwko wieloletnim zaniedbaniom. To nie łóżka leczą, lecz personal medyczny. Średnia wieku pielęgniarek i położnych cały czas wzrasta – mówiła Dorota Trojańska, przewodnicząca ogólnopolskiego związku zawodowego pielęgniarek i położnych szpitala powiatowego w Zakopanem.
Problemy pielęgniarek pogłębiła sytuacja kowidowa w polskich szpitalach. - Zmarło 136 pielęgniarek i 21 położnych. Jesteśmy wypalone zawodowo i straciliśmy motywację do pracy - zaznacza Dotora Trojańska. - W tym roku na emeryturę odchodzi 10.5 tys. pielęgniarek i położnych, a 5.6 tys. osób kończy szkoły, ale nie wszystkie podejmą pracę - opisuje trudną sytuację kadrową w Polsce.
Pielęgniarki obawiają się także utraty specjalnych świadczeń finansowych, które otrzymały od dwóch poprzednich ministrów. Za krzywdzącą uważają także ustawę o najniższym wynagrodzeniu, która reguluje wysokość płacy. Będzie ona uzależniona od wykształcenia. - Pielęgniarka z tytułem magistra i specjalizacją otrzyma 5 478 zł. Z tytułem magistra lub specjalizacją 4 186 zł, a ze średnim wykształceniem lub licencjatem 3 770 zł. Tej ostatniej grupy jest najwięcej - wymienia wysokości płac Dorota Trojańska. - Ogromna przepaść w wynagrodzeniach jest nie do przyjęcia. Będzie to rodziło liczne konflikty - komentuje różnice w wynagrodzeniach Trojańska.
Pielęgniarki zapowiadają, że dzisiejszy protest, to nie koniec ich działań w walce o poprawę warunków pracy i płacy.
fot. Marcin Szkodziński
Komentarze obsługiwane przez CComment