NOWY TARG. Na fali nadziei rozbudzonych przez rząd, w samym Nowym Targu zorganizowanych zostało 8 punktów szczepień przeciwko SARS-CoV-2. Teraz ci, którzy mieli poczucie społecznej misji, teraz często muszą zapisanych w kolejce ludzi powiadamiać o nieaktualności terminów.
Podhalański Szpital w minionym tygodniu skończył podawanie dawki przypominającej kadrze swojej placówki. Jeśli pierwotnie chęć do zaszczepienia się wykazało ok. 40 procent personelu, tak ostatecznie szczepionkę przyjęło aż 80 procent szpitalnej kadry. Sporo osób bowiem dopisywało się do listy chętnych.
- Na razie szczepimy jeszcze populację w grupie „zero”, nie będącą pracownikami Szpitala – mówi Alicja Jarosińska, wicedyrektor ds. medycznych w Podhalańskim Szpitalu Specjalistycznym. - Sporo tych osób jeszcze nie otrzymało pierwszej dawki, ponieważ cały czas mamy ograniczony dostęp do szczepionek.
Lista oczekujących w tym jednym punkcie obejmuje ok. 2. tysięcy osób. Co gorsza – nie można im w tej chwili podać żadnego realnego terminu szczepienia.
- Od dwóch tygodni dostajemy tylko i wyłącznie szczepionki na drugą dawkę – zaznacza Alicja Jarosińska. - Owszem, szczepimy osoby z listy pierwszą dawką, ale tylko wtedy, gdy nie zgłosi się jakaś osoba zapisana na dawkę przypominającą. My systematycznie zamawiamy szczepionki, natomiast wciąż dostajemy informację, że dostaniemy je wyłącznie na drugą dawkę.
Dlatego też szpitalny punkt musiał wstrzymać podawanie zapisanym w kolejce pierwszej dawki. Wiele osób czeka jeszcze na wyznaczenie terminu.
Niezależnie od tego, jaka hurtownia zaopatruje dany punkt szczepień, cały zasób sprowadzanych do Polski szczepionek rozdziela na centralnym szczeblu Agencja Rezerw Materiałowych. Szpital „węzłowy”, jest przygotowany do wszczepienia populacji, jednak wszystko zależy od tego, jaką ilość szczepionek będzie otrzymywał w najbliższym czasie.
Tak wygląda sytuacja w placówce publicznej. Ale misję zorganizowania punktów podjęły też placówki prywatne, jak Klinika Medyczna ALLMEDICA, która prowadzi je w aż czterech punktach w trzech miejscowościach: Nowym Targu, Zakopanem i Mszanie Dolnej. Takie podmioty jednak również dotyka problem ścisłego limitu szczepionek.
- W każdym punkcie tygodniowo realizujemy 30 szczepień, ponieważ do tylu jesteśmy zobligowani – mówi Paweł Cichopek, koordynator szczepień w Klinice ALLMEDICA. - Czyli wykonujemy 120 szczepień tygodniowo. Do tej pory dwa razy otrzymywaliśmy szczepionki firmy Pfizer i dostawy przebiegały poprawnie – do godz. 13.00 otrzymały je wszystkie punkty. Na razie nie przesuwaliśmy terminów. Chętni mogli się zapisywać przez nasze centrum obsługi pacjenta, czyli telefonicznie, lub osobiście - w każdym punkcie. W tym momencie – żeby nie blokować linii telefonicznej, bo chętnych jest bardzo dużo - ludzie mogą się zapisać tylko osobiście w punkcie szczepień albo elektronicznie przez ogólnopolską infolinię, ponieważ większość terminów jest już zajęta.
Allmedica, która rozpoczęła szczepienia w ostatnim tygodniu stycznia, jest w tej chwili na etapie podawania pierwszej dawki. Do 17. lutego poda pierwszym zaszczepionym drugą dawkę. W tej placówce chętni mogą rezerwować terminy do końca marca, jednak lwia ich część już jest zajęta.
Większość punktów szczepień ulokowana jest natomiast w placówkach podstawowej opieki zdrowotnej jak np. Centrum Medycyny Rodzinnej przy ul. Szaflarskiej. Tu jednak nawał pracy wykluczył udzielenie nam choćby kilkuminutowej informacji w tym tygodniu.
Przychodnia Lekarzy Rodzinnych przy ul. Kopernika – zajęta szczepieniami dzieci - nie wyraziła zainteresowania przekazywaniem danych o szczepieniach antycovidowych.
Wszędzie numer telefoniczny punktu szczepień jest tożsamy z ogólnym numerem rejestracji i – oczekując na połączenie – trzeba się uzbroić w cierpliwość.
Wiele znamiennych informacji uzyskaliśmy natomiast w spółce prowadzącej poradnie specjalistyczne przy ul. Wojska Polskiego, z której usług korzystają jedynie osoby kierowane na konsultacje.
- Sama przeszłam chorobę, sama jestem już zaszczepiona, więc dążymy do tego, by jak najbardziej ludziom pomóc – mówi doktor Mirosława Frankowska-Majchrzak, specjalistka pediatrii i neonatologii. - W związku z tym, z koleżanką, zgłosiłyśmy naszą przychodnię jako punkt szczepień.
Wszystkie wymogi przychodnia spełniała po to, by służyć chętnym, dla których np. zabraknie wolnych terminów w działającym po sąsiedzku niepublicznym zakładzie opieki zdrowotnej. Część chętnych trafiała tu osobiście, a część – przez infolinię. Limit 30 szczepionek na tydzień dotyczy oczywiście i tego punktu. Terminy szczepień – z uwzględnieniem 6-dawkowej pojemności fiolki i dawek przypominających – rozpisane są od poniedziałku do piątku. Na obsłużenie jednego pacjenta i wprowadzenie jego danych 3-osobowy zespół ma tylko 15 minut. Nie byłby to jednak problem, gdyby dostawy były systematyczne.
- My planujemy tych pacjentów, rozpisujemy co 15 minut i nagle, w przeddzień, dowiadujemy się, że szczepionki na wyznaczony termin nie będzie… - relacjonuje dr Majchrzakowa. - W piątek po południu dostaliśmy SMS-em wiadomość, że w poniedziałek nie będzie szczepionki, nie będzie dostawy. W związku z tym siadamy, przeorganizowujemy całą tablice pacjentów, przepisując ich z poniedziałku na inne dni, inne godziny. Poniedziałek minął, we wtorek przyszliśmy gotowi do pracy, a szczepionki nadal nie ma… Koleżanka dzwoni do hurtowni, a tam słyszy, że hurtownia realizuje dostawy, jednak szczepionki nie ma. Znowuż musimy ludzi zawiadamiać i przepraszać, bo osoby ponad 80-letnie często nie są w pełni sprawne. Ktoś z rodziny musi ich przywieźć, odwieźć, załatwić sobie wolne na ten czas. A my nagle, godzinę – pół godziny przed szczepieniami mamy wszystko odwołać, zawiadomić, przeprosić, przepisać na inne terminy. I wytwarza się sytuacja nieprzyjemna…
Reakcją oczekujących i zawiedzionych starszych osób są oczywiście zaskoczenie, żal, pretensje. Tym bardziej, że nie da się w takiej sytuacji wyznaczyć im kolejnego, pewnego terminu.
- Oni się pytają, czy jutro – pojutrze ta szczepionka będzie – mówi organizatorka punktu w poradniach specjalistycznych. - Mówimy, że tak, ale z duszą na ramieniu, czy ona rzeczywiście przyjdzie, czy sytuacja się nie powtórzy. Przy takich trudnościach szczepienie idzie, niestety, z oporami. Gdyby udało się zaszczepić większą ilość ludzi, atmosfera całej akcji byłaby bardziej pozytywna. Tymczasem ludzie są rozczarowani, że nie wiadomo kiedy będzie szczepionka. Pan Dworczyk mówi o trudnościach i rozumiemy to, ale tutaj, na najniższym szczeblu, realizujemy to my, więc chcielibyśmy szczepić jak najwięcej ludzi i jak najlepiej. Przy takich dostawach jak teraz nie jesteśmy w stanie tego zrobić.
Fot. Anna Szopińska
Komentarze obsługiwane przez CComment