Kolejny lokal gastronomiczny na Podhalu otwiera się i udostępnia klientom stoliki. Lokal został skontrolowany przez Policję i Sanepid. Nie obyło się bez mandatu, ale to jeszcze nie koniec kłopotów.
W sobotę otwarta została restauracja „Kraina Smaku” Magdy Gessler w Bukowinie Tatrzańskiej. W poniedziałek 18 stycznia otworzył się kolejny lokal, tym razem w Zakopanem.
Kawiarnia i restauracja „Jaga” niedaleko Krupówek udostępniła stoliki klientom, którzy do wczoraj mogli zamawiać wyłącznie na wynos.
- Są środki dezynfekujące, jest zachowana odległość między stolikami. Dbamy o bezpieczeństwo nasze i naszych klientów – zaznacza Paweł Drabik, właściciel kawiarni.
Jeszcze przed pierwszymi klientami w lokalu pojawiła się kontrola Sanepidu w asyście Policji. Policjanci spisali osoby pracujące w lokalu. Jak tłumaczy rzecznik prasowy Komendy Powiatowej Policji w Zakopanem jest to niezbędne działanie, gdyby sprawa miała znaleźć swój finał w sądzie. Mundurowi nie wystawili jednak żadnego mandatu, a po zebraniu danych pilnowali, aby nie zakłócono kontroli Sanepidu.
- Każda kontrola nie jest miła, a tu było tak dla obydwu stron. Ta sytuacja też nie była miła dla tych dwóch pań, które przeprowadzały kontrolę, jeszcze ze względu na obecność dziennikarzy – informuje Drabik.
Kontrola zakończyła się mandatem, jednak nie był on związany z przyjmowaniem gości wewnątrz lokalu. Ta decyzja ma dopiero zapaść.
- Sytuacja dalej nie jest zamknięta, bo to główny inspektor podejmie decyzję. Decyzję mam otrzymać do pięciu dni, tam będzie informacja jakiej wielkości kwotą zostaniemy ukarani za złamanie zarządzenia czyli otwarcie lokalu i przyjmowanie klientów – mówi Paweł Drabik.
Mimo świadomości narażenia się na karę właściciel lokalu jak sam mówi nie miał wyjścia i musiał się otworzyć.
- Sytuacja jest tak dramatyczna, że musieliśmy otworzyć lokal i nie zrezygnujemy z tego – zaznacza Drabik.
Całą tą sytuacją zaskoczeni są klienci, którzy przyszli do lokalu aby napić się czegoś ciepłego i zjeść ciastko.
- Dożyliśmy bardzo dziwnych czasów. Kiedyś, żeby okazać niezadowolenie trzeba było wyjść na ulicę. Teraz trzeba wejść do kawiarni – mówi jeden z pierwszych klientów kawiarni „Jaga”.
Właściciel, który został pozbawiony możliwości prowadzenia działalności gospodarczej i nie otrzymał w zamian żadnej pomocy nie kryje żalu do rządu.
- Przed wyborami i każdą akcją politycy się pojawiają. Jak jest teraz duży problem, a nawet dramatyczna sytuacja to wszyscy się odcinają i nikogo nie ma. To my ich wybieramy, głosujemy na nich, pensja jest utrzymywana z naszych podatków i coś są nam za to winni. Mówię tu o normalnym traktowaniu ludzi, choćby zgodnie z prawem – żali się Paweł Drabik.
Właściciel lokalu zapytany o to, czy lokal będzie otwarty w kolejnych dniach bez chwili zawahania odpowiada. - Lokal będzie dalej otwarty, działamy dalej i zapraszamy. Musiał by nas ktoś z tego lokalu wynieść, żebyśmy przestali działać.
Fot. Marcin Szkodziński
Komentarze obsługiwane przez CComment