Nowe obostrzenia epidemiologiczne zmusiły właścicieli stacji narciarskich do zamknięcia tras. Wszyscy czekają na informację, czy po 17 stycznia będzie można wznowić działalność.
Stoki narciarskie na Podhalu świecą pustkami. Wszystko przez obostrzenia epidemiologiczne, które zakazują działania stacjom narciarskim.
Niestety zamknięta stacja narciarska, nie oznacza braku kosztów, które w dużej mierze poniosły już firmy na m.in. naśnieżenie tras zjazdowych. Dodatkowo są także pracownicy, którym trzeba wypłacić pensje oraz inne zobowiązania finansowe.
Właściciele stacji narciarskich nie mogą także pozostawić stacji bez nadzoru. - Będziemy utrzymywać trasę narciarską – zapowiada Jan Walkosz – Jambor, prezes spółki DORADO, która zarządza Stacją Narciarską Polana Szymoszkowa licząc, że po 17 stycznia 2021 roku będzie ponownie można wozić narciarzy.
Nieliczne stacje narciarskie mają otwarte stoki, ale wyłącznie dla zawodowych narciarzy z licencją Polskiego Związku Narciarskiego. Niestety przychody z karnetów są niewielkie. - To nawet nie wystarczy na pokrycie kosztów – zaznacza Andrzej Zając ze Stacji Narciarskiej Ski – Suche.
fot. Marcin Szkodziński
Komentarze obsługiwane przez CComment