Przed godz. 23. zakończyła się akcja ratunkowa na Rysach. Pomocy potrzebował turysta który spad ok. 300 metrów oraz drugi, który utknął w trudnym terenie i nie potrafił samodzielnie zejść.
Ratownicy Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego próbowali początkowo dotrzeć do poszkodowanych śmigłowcem. Niestety ograniczona widoczność z powodu mgły spowodowała, że na pomoc ratownicy musieli wyruszyć pieszo.
25-ciu ratowników wyruszyło z siedziby TOPR samochodami do Morskiego Oka i dalej udali się pieszo na pomoc turystom.
Najpierw dotarli do rannego turysty, który spadł żlebem Rysa ok. 300 metrów. W trakcji zjeżdżania po zmrożonym śniegu turysta został mocno poobijany i stracił część ekwipunku, w tym jednego buta. Na szczęście nie odniósł poważnych obrażeń. Nie mógł jednak kontynuować samodzielnie schodzenia ze względu na uraz głowy.
Ratownicy około 700 metrów opuścili rannego w głowę turystę do Czarnego Stawu. Dalej był znoszony na noszach do Morskiego Oka, gdzie czekała na rannego karetka pogotowia.
Część ratowników wyruszyła niemal pod sam szczyt Rysów, gdzie w rejonie łańcuchów utknął turysta, który bał się samodzielnie kontynuować schodzenie.
Ratownicy dotarli z turystą do schroniska około godz. 21.30.
Komentarze obsługiwane przez CComment