Zakopane z Gubalowki

Zamknięte hotele i restauracje, zwolnienia blisko połowy zatrudnionych i widmo bankructw.

Pandemia, a wraz z nią obostrzenia bardzo mocno odbijają się na branży gastronomicznej oraz turystycznej. Wiosenny zakaz przemieszczania się, krótkie lato oraz lockdown jesiennego wynajmu dla turystów mocno uszczuplił rezerwy budżetowe obiektów turystycznych. Mimo to hotelarze z nadzieją patrzyli na zbliżający się sezon zimowy. Niestety po sobotniej zapowiedzi nowych obostrzeń, w tym skróceniu okresu ferii do dwóch tygodni oraz planowanych ograniczeniach w przemieszczaniu się znikła nadzieja na zarobek większości podhalańskich firm.

Masowe zwolnienia w turystyce

Tatrzańska Izba Gospodarcza, która monitoruje sytuację na podhalańskim rynku pracy alarmuje. - 38% osób pracującej w turystyce już straciło prace, a przedsiębiorcy deklarują możliwość zwolnienia kolejnych 16% personelu – mówi Karol Wagner z TIG.
Zwolnienia w branży gastronomicznej, która może oferować jedynie dania na wynos i na dowóz, zwolnienia w parkach rozrywki, które są całkowicie zamknięte oraz zwolnienia w hotelarstwie, które nie mogą wynajmować pokoi turystom nikogo już nie dziwią. Firmy zaczynają tracić płynność finansową i muszą podjąć drastyczne kroki, aby zmniejszyć koszty.

Zamknięte stoki dobiją branżę turystyczną?

Zapowiedź wicepremiera Jarosława Gowina zamknięcia stoków narciarskich sprawiła, że w hotelarzach niemal zgasła ostatnia nadzieja zarobku podczas sezonu zimowego. Brak zimowych atrakcji sprawi, że hotele, pensjonaty i prywatne kwatery będą świecić pustkami.
- Prosimy, wręcz błagamy o zweryfikowanie stanowiska – mówi Karol Wagner z TIG, o zapowiedziach wprowadzenia nowych obostrzeń przez rząd. Zdaniem członka zarządu Tatrzańskiej Izby Gospodarczej ograniczenie terminu ferii zimowych do dwóch tygodni oraz zamknięcie atrakcji dla turystów w postaci stoków narciarskich i basenów będzie wyrokiem śmierci dla branży gastronomicznej i hotelarskiej pod Tatrami.