PrzechwytywaniePODHALE. Już od ponad tygodnia owcze schodzą z hal. Dziś potężny redyk przewędrował od Łopusznej do Nowego Targu, kończąc się na Kowańcu. Nieraz zdarzało się, że stada na pastwiskach zastał wczesny śnieg. Ale tym razem zdążą one do zagród przed największą falą deszczów i prognozowanym spadkiem temperatury do kilku stopni powyżej zera.

Końcem kwietnia – początkiem maja, około św. Wojciecha, owce z bacami i gronem juhasów ruszały na wypas: w Jaworki, w Tatry, Bieszczady, Pieniny, na Spisz, w rejon Gorlic lub na pastwiska w pobliżu domostw. Konieczność opieki nad jagnięcym przychówkiem, który tego roku nie wyjechał do Włoch, oznaczała, że bacowie i juhasi, których i tak od lat brakuje, mieli jeszcze więcej pracy. 

Pogoda sprzyjała dostatkowi trawy, a więc i wypasom. Popyt na owcze produkty wciąż utrzymuje się na dobrym poziomie, choć certyfikowane oscypki skazane są na silną konkurencję „podróbek”.

Niestety, z roku na rok, hodowcy doświadczają coraz większych szkód powodowanych przez rozrastającą się i coraz bardziej rozzuchwaloną wilczą populację. Te straty dokumentowali strażnicy leśni, dokonując wizji lokalnej, oględzin i sporządzając protokoły, a ewidencjonował je Regionalny związek Hodowców Owiec i Kóz. 

Jan Janczy, dyrektor RZHOiK w Nowym Targu, już wiosną sygnalizował masowe ataki wilków. Najwięcej szkód notowano zwłaszcza w szeroko pojętym rejonie Nowego Targu, od Ponic, od Rabki i Klikuszowej, w okolicach Gronkowa, Maruszyny, Szczawnicy-Krościenka, ale też w innych miejscach. Ofiarami ich kłów przy jednym „wypadzie” zdarzało się, że padało jednorazowo nawet kilkanaście sztuk owiec. 

Dlatego jesienny redyk, choć związany z kłopotem pędzenia stad to chwila radosna – koniec strachu przed akcjami watah, koniec szukania rozproszonych w popłochu owiec, czuwania po nocach, palenia ognisk i pasterskich trudów. W podhalańskiej tradycji osod, łosod, łossod – jest czasem odprowadzania owiec do zagród i rozliczeń z właścicielami.

Jeśli pogoda pozwoli, a przymrozki przedwcześnie nie zwarzą trawy, to owce będą jeszcze wyprowadzane, ale już na przydomowe pastwiska, w pobliżu zagród.

 

Fot. Maciej Gębacz