Menadżer Łukasza Brzeskiego ocenił jego wygrany pojedynek na gali Dana White’s Contender Series z Dylanem Potterem i mówi o przyszłości zawodnika NKSW w federacji UFC.
Jak wrażenia? Byłeś spokojny patrząc na przebieg walki?
- Przede wszystkim bałem się o to jak kondycyjnie Łukasz zniesie ten pojedynek. W ciągu kilka tygodni latał trzykrotnie między Polską, a Stanami Zjednoczonymi. To musiało się odbić na organizmie. Zmęczenie się nawarstwiało. Bałem się, że im ten pojedynek będzie dłużej trwał, tym szanse Łukasza będą maleć. I rzeczywiście było widać, jak Łukasz słabnie z każdą kolejną rundą. Potwierdziło się to o czym wiedzieliśmy, że Potter to bardzo twardy zawodnik i ciężko go „ubić”. Na szczęście zagrała głowa u Łukasza. Wyczekał na odpowiedni moment w 3 rundzie i efektownie zakończył ten pojedynek. Kolejny raz potwierdziło się, że ten chłopak ma wielkie serce i mocny, góralski charakter. Bądźcie dumnie z tego chłopaka, bo jestem pewny, że da wam on jeszcze wiele powodów do radości i dumy!
Wygrana w tej walce wcale z automatu nie gwarantowała kontraktu w UFC. O tym decyduje sam Dana White..
- Zgadza się. Dana zawsze przed walką mówi zawodnikom, żeby przede wszystkim dali efektowną walkę. Zdarzało się że kontrakt w UFC dostał nie tylko wygrany, ale też przegrany. Przyznam, że miałem trochę obaw, czy styl w jakim Łukasz zwyciężył przekona do siebie White’a. Walka nie porywała. Jak na kategorie ciężką była „mocno zmęczona”. Dlatego jak na szpilkach oczekiwałem decyzji. Jak już było wiadome, że Łukasz dostanie kontrakt w UFC, kamień spadł mi z serca. To również dla mnie wielka sprawa, że mój zawodnik, którego prowadziłem od samego początku jego przygody z MMA, dostał kontrakt w UFC. Po drodze przeszliśmy razem wiele trudnych momentów, ale ważne, że wszystko zakończyło się happy-endem.
Kiedy rozmawialiśmy w lipcu 2020 roku mówiłeś, że walka Łukasza w UFC jest jak najbardziej możliwa, ale chyba nie spodziewałeś się, że nastąpi to tak szybko…
- Nadarzyła się okazja, więc nie mogliśmy z niej nie skorzystać. Jestem w stu procentach przekonany, że Dana White’s Contender Series to dzisiaj najszybsza i najpewniejsza droga do UFC. Zresztą podąża nią coraz więcej zawodników i to już z uznaną marką w MMA. Na tym samym contenderze co Łukasz walczyli m.in. Albert Duraev czy Nasurdin Nasurdinov. Taki nazwiska tylko potwierdzają moje słowa.
Zamieszanie związane z odwołaniem walki w pierwszym terminie jeszcze mocniej zdeterminowało was do działania…
- To że nie doszło do pojedynku w pierwszym terminie stało się nie z naszej winy. My spełniliśmy w stu procentach to czego od nas wymagano. Nie mogłem pozwolić na to by cała praca, moja, Łukasza czy Wojtka Hołego poszła na marne. Całe to zamieszanie mocno odbiło się na psychice Łukasza, który w pewnym momencie było mocno zrezygnowany. Zatrudniliśmy nawet psychologa. Sam tez odbyłem, długą, motywacyjną rozmowę z Łukaszem. Na szczęście dało to efekt i po kilku dniach Łukasz był już tym Łukaszem, którym chcemy żeby był: pewnym siebie i zdeterminowanym by osiągnąć swój cel.
Co dalej? Jak skonstruowany jest kontrakt z UFC. Kiedy można spodziewać się pierwszej walki Łukasza?
- Kontrakt opiewa na 20 miesięcy i 4 walki. Na dzisiaj nie potrafię powiedzieć, kiedy Łukasz stoczy pierwszy pojedynek. Różnie może być. Czasami zdarzają się oferty „last minute” z których trzeba skorzystać. Bardziej jednak prawdopodobna jest walko już w nowym roku. Zobaczymy. Na pewno przedstawimy matchmakerowi UFC nasze pomysły.
Wielu zawodników walczących w UFC – w tym też Polaków – decyduje się na wyjazd do USA by tam przygotowywać się to walk. Łukasz powinien podążać tą drogą?
- Nie widzę takiej potrzebny. Zresztą najlepszym przykładem tego, że nie trzeba nigdzie wyjeżdżać jest Janek Błachowicz. Łukasz przede wszystkim teraz musi jeszcze więcej włożyć pracy w trening. Wyjść poza komfort swojego dotychczasowego życia. Świetną pracę z Łukaszem wykonał Szymon Bajor. Właśnie okazji do treningów, sparingów z takimi ludźmi musi teraz szukać Łukasz. Musi pracować nad tym bym być jeszcze bardziej kompletnym zawodnikiem, wzbogacać swój repertuar.
Rozmawiał Maciej Zubek
Komentarze obsługiwane przez CComment