brzeskiufc

W nocy z wtorku na środę Łukasz Brzeski z NKSW Hoły Team miał stoczyć swoją najważniejszą walkę w dotychczasowej karierze. Wygrana na gali „Dana White Contender” miała mu otworzyć drzwi do największej na świece federacji sportów walki UFC.

Miesiące przygotowań poszły jednak na marne. Już w tygodniu poprzedzającym walkę, Brzeskiemu zmienił się rywal. Z powodu kontuzji wycofał się bowiem Lorenzo Hood, a zastąpić go miał Dylan Potter. Z taką informacją Brzeski wsiadł na pokład samolotu lecącego do Las Vegas. Na miejscu okazało się, że nastąpiła kolejna zmiana przeciwnika, u którego jednak test na COVID-19 dał wynik pozytywny. Koniec końców walkę z udziałem Polaka odwołano.

- Bardzo przykra informacja, można powiedzieć, że łamiąca nasze serca, bo przylecieliśmy do Las Vegas na darmo. Mimo wszystko chciałbym bardzo podziękować wszystkim za wsparcie w trakcie przygotowań do tej walki. Moim sponsorom, partnerom i sparingpartnerom - przyznał Brzeski. 

- Jest nam niezmiernie przykro, zwłaszcza że jako team, mimo wielu różnych przeszkód spełniliśmy wszystkie wymogi stawiane nam przez federacje UFC – podkreśla trener Brzeskiego, Wojciech Hoły.

- Ostatnie miesiące w życiu Łukasza były podporządkowane tylko i wyłącznie MMA. Dawał radę mimo że los go nie oszczędzał. Kontuzje, powikłania po covidzie, infekcje po szczepionce, to tylko niektóre problemy z jakimi Łukasz się zmagał przez ten czas. Wielu by zrezygnowało na jego miejscu, ale on to wziął na klatę i naprawdę może być z siebie dumny- dodał drugi trener Kamil Zawarski.

- Uważam, że to co się ostatnio dzieje to jest jeden wielki plan, który się spełni, w końcu zawalczę, wygram i spełnię swoje marzenia – dodał Brzeski.