Kapłaniak Cenek Echo 4 07 1951

Mówiono o nim „dziecko Pienin”, urodził się w Szczawnicy 10 kwietnia 1933 r., pierwszy raz do kajaka wsiadł mając 6 lat. Pomagał ojcu we flisactwie. Z górską rzeką prawie się nie rozstawał. Spływał sobie, tak od niechcenia, Przełomem Dunajca siedząc okrakiem na kawałku pniu, a zamiast wiosła używał flisackiej spryski. Zimą natomiast bawił się ryzykownie, pływając na kawałkach kry. Taki był, na rzece kształtował swój charakter, ponosił go temperament i ryzyko, pociągała rywalizacja sportowa.

- Będziesz wielkim sportowcem, a jak się postarasz, to może zostaniesz nawet mistrzem świata! – miał powiedzieć dr Artur Werner 14-letniemu chłopcu ze Szczawnicy. Nie potrafił przez dłuższy czas uspokoić emocji, gdy zobaczył, co ten nastolatek wyczyniał płynąc w slalomie na składaku! Stefan Kapłaniak - „Cenek” wygrał wtedy swoje pierwsze zawody na Dunajcu.

Przewidywania dra Artura Wernera sprawdziły się. „Cenek” spod jego opieki trafił do kadry Stanisława Henryka Zantary, który od razu zwrócił uwagę na jego niezwykłą wszechstronność. Zaraz u progu wielkiej kariery sportowej wygrał w 1949 r. spływ kajakiem ze Szczawnicy do Nowego Sącza (50 km). Początkowo uprawiał kajakarstwo górskie, by z czasem przestawić się na klasyczne, które było w sporcie wyczynowym i na arenie międzynarodowej bardziej preferowane.

Sygnałem, że doścignął światową czołówkę w kajakarstwie, było jego 4 miejsce w jedynkach na dystansie 1000 m podczas Igrzysk Olimpijskich w Melbourne (1956). Pomiędzy tymi igrzyskami a kolejnymi w Rzymie (1960) dokonał największych wyczynów, triumfując w konkurencjach indywidualnych na mistrzostwach świata i Europy. „Cenek” Kapłaniak stał się symbolem dla następnych kajakarskich pokoleń.

W 1958 r. na mistrzostwach świata w Pradze dwukrotnie zdobył tytuł mistrzowski – w jedynkach na dystansie 500 m i w dwójkach w parze z Władysławem Zielińskim na tym samym dystansie. Mistrzostwo Europy zdobył w 1959 r. w Duisburgu, ponownie w jedynkach, na swoim koronnym dystansie 500 m. W mistrzostwach świata i Europy był 5-krotnym finalistą. Szczytowym osiągnięciem Kapłaniaka był brązowy medal na Igrzyskach Olimpijskich w Rzymie w 1960 r., zdobyty w osadzie z Władysławem Zielińskim na dystansie 1000 m. Niestety, na jego sprinterskim dystansie 500 m zawody się nie odbywały. Szkoda, bo na nim miał największe szanse zdobycia złotego medalu.

Cenek 1 2

O „Cenku” Kapłaniaku napisano sporo, nawet pracę magisterską (Tomasz Ślusarski – 1997 r.), dzięki której odnotowano niektóre zdarzenia, m.in. spontaniczne powitanie w Szczawnicy po zdobyciu mistrzostwa świata w Pradze. Autobus PKS-u, którym wracał do domu, eskortowały dwa motocykle, a w Parku Dolnym zgromadzony tłum odśpiewał mu „Sto lat” i zasypał dorożkę kwiatami podczas uroczystego przejazdu przez miasto. To były czasy, potrafiono się cieszyć sukcesami. Szczawniczanie wyraźnie byli spragnieni międzynarodowych laurów, a „Cenek” był swój, znali go tu wszyscy i kibicowali mu na co dzień, więc jakże mogli nie cieszyć się razem z nim?

„Cenek” nie stronił też od wyczynów ekstremalnych na pograniczu wytrzymałości organizmu i ryzyka życia. W sierpniu 1973 r. przepłynął Dunajec pod prąd, bagatela, 118 km spod mostu w Nowym Sączu do Nowego Targu. Wyczynu dokonał w pięć dni, każdy etap po 10-11 godzin dziennie. Niewiarygodne! Nikt już tego rekordu nie pobije, choćby chciał. Na przeszkodzie stoi zbudowana zapora czorsztyńska.

W latach 70. XX wieku „Cenek” przygotowywał się do skoku kajakiem przez wodospad Niagara. Sprawa stała się głośna w kraju i na świecie. Media roztrząsały każdy szczegół, szczególnie telewizja i prasa amerykańska. Znaleźli się sponsorzy, do swojej dyspozycji miał już nawet w Stanach podstawiony helikopter i dysponował wystarczającą ilością dolarów. Dlaczego więc nie doszło do tej próby?

Cenek Dunajec 1952 2

Ówczesne władze komunistyczne nie wypuściły go z kraju, zatrzymując paszport na dobre 10 lat! Obawiano się bowiem, że próba się nie uda i opinia Polski zostanie przez to wystawiona na szwank na arenie międzynarodowej. Gdyby to nie był „Cenek” Kapłaniak, nikt pewnie nie kiwnąłby palcem, a tak marzenia o pokonaniu Niagary pozostały.

Zapytany o szczegóły - w wywiadzie dla redakcji „Z doliny Grajcarka” - powiedział: (...) cała operacja musiałaby być przeprowadzona w mgnieniu oka – najazd kajakiem na próg, uchwycenie się falochronu, ostatnim pociągnięciem wiosła wybicie się z kajaka. Kajak spada wraz ze spadkiem wody, a ja wybijając się zyskuję 2-3 metry poza linią wodospadu i unikam uderzenia mas wody w ciało. Spadam w rozłączeniu z kajakiem, a na dole chwytam się linki od stateczku tam pływającego, żeby mnie nie zmieliło i nic by się nie stało.

Marzenia pozostały. Przebywając na stałe w Stanach ma okazję dokładnie przyglądać się wodospadowi i utwierdzać w przekonaniu, że próba pokonania Niagary powiodłaby się. Nie zrealizuje już swego pomysłu, władze kanadyjskie odmawiają pozwoleń na tego typu wyczyny.

Dr Artur Werner miał rację, Stefan „Cenek” Kapłaniak daleką przeszedł drogę – od młodzieńczych wyczynów na Dunajcu po światowe wyżyny w kajakarstwie górskim i klasycznym. Zmarł w wieku 88 lat 8 sierpnia 2021 r. w Chicago.

Już nie będzie śnił nocami o Dunajcu z Kotońką i rodzinnej ulicy Pienińskiej w Szczawnicy.

Ryszard M. Remiszewski

Medale

Igrzyska Olimpijskie

Rzym 1960 brązowy K-2 1000 m

Mistrzostwa Świata

Praga 1958 złoty K-1 500 m

Praga 1958 złoty K-2 500 m

Mistrzostwa Europy

Duisburg 1959 złoty K-1 500 m

Poznań 1961 srebrny K-2 500 m

Gandawa 1957 brązowy K-1 500 m

Duisburg 1959 brązowy K-1 4 x 500 m

30 krotny Mistrz Polski (1953-1968)

Przed olimpiada w Rzymie 2