Zawodnik NKSW Hoły Team i jeden z czołowych „ciężkich” w polskim MMA po dłuższej przerwie wznowił treningi. Nowotarżanin wiosną chce ponownie stanąć w oktagonie.
Przerwa wymuszona była operacją złamanego w sierpniu - kolejny zresztą raz - nosa. Przeprowadzono ją początkiem stycznia w warszawskim Centrum Medycznym MML
- Wielkie podziękowania dla MML, bo mało kto chciał podjąć się tego typu operacji. Zjechałem całe Podhale, byłem w Krakowie, ale wszędzie spotkałem się z odmową i sugestią, żebym poddał się operacji po zakończeniu kariery. Ukłony też w stronę mojego menadżer Artnoxa, bo gdyby nie on to pewnie bym słono zapłacił za tą operację – mówi Brzeski, który przyznał, że sporo miał obaw związanych przebiegiem operacji: - Już sama narkoza wzbudzała we mnie lęk. Nigdy wcześniej nie byłem uśpiony. Na szczęście wszystko przebiegło zgodnie z planem. Byłem pod opieką świetnych lekarzy, za co jestem im bardzo wdzięczny – dodaje.
Reprezentant NKSW Hoły Team powoli wraca do reżimu treningowego.
- Zaraz po operacji przez tydzień nosiłem specjalny opatrunek. Po tym jak ściągnięto mi szwy, zacząłem robić treningi biegowe, a od dwóch tygodniu chodzę już na salę, ale ćwiczę jeszcze w specjalnym kasku, który chroni mój nos przed ciosami - podkreśla.
Ostatnią walkę Brzeski stoczył 29 maja. Wtedy, podczas gali Babilon MMA 13 Live In Studio przez TKO pokonał Michała Piwowarskiego.
Już wiosną ponownie chciałby wejść do ringu.
- Coś się już urodziło w tym temacie. Na pewno będzie to walka dla Babilonu, z którym mam aktualny kontrakt. Prawdopodobnie będzie to maj, ale kiedy dokładnie i z kim, jeszcze tego nie wiem. Czuję się coraz lepiej, również psychicznie, bo nie ukrywam, że problemy z nosem coraz mocniej mi doskwierały – zapewnia Brzeski, który bilans walk zawodowych wynosi 8-1-1.
fot. Maciej Gębacz
Komentarze obsługiwane przez CComment