243497342 292911062359483 8404549458101633112 n

- Całe życie zagryzałam zęby. Myślałam ze jestem niezniszczalna. Ostatnie miesiące nauczyły mnie jednak pokory, a przede wszystkim szacunku do swojego zdrowia – podkreśla Kinga Piędel, koszykarka z Nowego Targu, która ostatnie miesiące zamiast na parkiecie, spędziła w szpitalu i gabinetach rehabilitacyjnych.

We wrześniu ubiegłego roku wychowanka Klubu Sportowego Gorce Nowy Targ spełniła jedno ze swoich marzeń o wyjeździe zagranicę. Związała się rocznym kontraktem z włoskim klubem: Virtus Academy Benevento. To miał być dla niej początek nowej drogi w karierze sportowca.

20 września Kinga rozpoczęła treningi ze swoim nowym klubem i czekała na rozpoczęcie rozgrywek ligowych. Te jednak opóźniały się ze względu obostrzenia związane z pandemią koronowirusa.

- 3 dni przed startem ligi zamknięto nam halę, ponieważ nasz rejon znalazł się strefie czerwonej. Zostaliśmy uziemieni w mieszkaniach. Nie można było swobodnie poruszać się po ulicach. Porządku pilnowała policja – wspomina Piędel, która po kilku tygodniach za namową trenera wróciła do Polski, gdzie miała czekać na rozwój sytuacji we Włoszech. - Zostawiłam tam większość rzeczy osobistych. Byłam przekonana, że w ciągu kilku tygodnii wrócę do Włoch – podkreśla nowotarżanka, która parę dni po powrocie do Polski, pechowo upadła i wylądowała w… szpitalu z zerwanym w pełni więzadłem krzyżowym w prawym kolanie. - Świat mi się zawalił. Wszystkie plany, marzenia stały się nieaktualne. Przynajmniej tak mi się na tamtą chwilę wydawało. Przecież zerwane „ACL” (termin medyczny – przyp. mz) to 11 procent ubytku zdrowia. – wspomina.

Dwa tygodnie później w Poznaniu  u doktora Jacka Jaroszewskiego przeszła operację. Po kolejnych pięciu dniach rozpoczęła mozolną kilku miesięczną rehabilitację: najpierw w Bydgoszczy pod okiem Oktawi Bogulskiej, a potem w Warszawie u Remigiusza Rzepki. 

kinia1

- To był szalenie trudny czas, który kosztował mnie bardzo wiele emocji, energii i łez wylanych nocami do poduszki. Nie zliczę ile razy w myślach mówiłam sobie, że nie dam rady. Rutyna mnie dobijała. Codziennie, przez kilka godzin jedno i to samo. Ból w trakcie ćwiczeń tylko potęgował zwątpienie. Ufałam jednak w stu procentach swoim rehabilitantom. Wiedziałam, że jestem w dobrych rękach, że razem wspólnie damy radę. Miałam też duże wsparcie z klubu. Cały czas byłam w kontakcie z trenerem. Dano mi odczuć, że mój los nie jest im obojętny. Wtedy też utwierdziłam się w przekonaniu, że wreszcie trafiłam na ludzi, którzy traktują mnie jak człowieka, a nie maszynę. Zrozumiałam, że nie mogę zawieść samej siebie, że muszę wrócić i dokończyć coś, czego nawet jeszcze nie zaczęłam – zaznacza Piędel, która dziś 8 miesięcy od odniesionej kontuzji, ponownie trenuje ze swoim klubem i szykuje się do inauguracji rozgrywek.

244659714 4526037340819635 2959357288001776087 n

- Z treningu na trening czuję się coraz lepiej. Zagrałam już w dwóch sparingach. Do stu procentowej formy jeszcze mi brakuje, ale każdego dnia pracuję nad tym aby zaległości nadrobić. Najważniejsze, że znów mogę robić to co kocham, znów mogę marzyć i wyznaczać nowe cele w życiu. Z drugiej strony te kilka miesięcy nauczyły mnie jednego: żeby nie wybiegać za daleko w przyszłość. Wcześniej zbytnio nie kalkulowałam, myślałam że jestem niezniszczalna. Teraz wiem, jak ważne w życiu jest zdrowie, szczególnie w przypadku sportowca. Nabrałam olbrzymiego szacunku do tych wszystkich, którzy przeszli podobną drogę jak jak i wrócili na szczyt. Wiem sama po sobie ile ich to kosztowało - podkreśla.

Piędel w swojej dotychczasowej karierze reprezentowała barwy m.in. Gorców Nowy Targ, KS JAS FBG Zagłębie Sosnowiec, AZS UMCS Lublin, Huragan Wołomin, Ślęzę Wrocław, SMS Pzkosz Łomianki, Lider Pruszków i Chrobry Basket Gluchołazy.

Maciej Zubek