242957115 401893894642971 5626063229813689624 n

W sobotnich meczach 10 kolejki rozgrywek grupy wschodniej IV ligi wyjazdowe cenne zwycięstwa odniosły drużyny Wierchów Rabka i Lubania Maniowy. Wierchy wygraną w Gorlicach przerwały serię czterech kolejnych meczów bez wygranej, sprawiając tym samym urodzinowy prezent trenerowi Sebastianowi Świerzbińskiemu. Nie udał się za to występ Jarmucie Szczawnica, która 2:6 uległa na własnym stadionie Popradowi Muszyna.

Jarmuta Szczawnica – Poprad Muszyna 2:6 (1:5)
Bramki: 0:1 Dyląg 13 - samobójcza 0:2 Wąchała 18, 0:3 Wąchała 28, 0:4 Janik 33, 0:5 Janik 38, 1:5 Kuziel 40, 2:5 Sidorczuk 89, 2:6 Matras 90.
Jarmuta: Olchawa – H. Michałczak, Barnaś, M. Dyląg (30 Sidorczuk), Weber, Kuziel, Drożdż, Styrenczak (46 Wiercioch), Kamiński (52 Mańko), Adamczyk, D. Michałczak (81 Janc)
Poprad: D. Bomba – Szczepanik, Matras, Podgórniak (73 Wilk), Wąchała (46 Wańczyk), Orzechowski (68 Tokarz), Smoleń, Janik, Baran (67 Janur), Szczepański, T. Bomba (80 D. Dyląg)
Sędziował: Dawid Kogut z Żabna. Żółta kartka: Wańczyk.

Od początku inicjatywa była po stronie gości, co też szybko znalazło przełożenie na wynik. W 13 minucie Poprad objął prowadzenie, po niefortunnej interwencji Dyląga we własnym polu karnym. W 18 minucie na 0:2 podwyższył efektownym uderzeniem bezpośrednio z rzutu wolnego Wąchała. W 28 minucie ten sam zawodnik wpisał się po raz drugi na listę strzelców, trafiając z dystansu. W 33 minucie na 0:4 gola zdobył Janik, który przejął prostopadłe podanie i wygrał pojedynek z Olchawą. W 38 minucie ponownie Janik znalazł drogę do bramki gospodarzy, uderzając precyzyjnie w krótki róg. W 40 minucie chwile radości mieli szczawniczanie, po tym jak dośrodkowanie Webera, sfinalizował celną „główką” Kuziel. Druga połowa remisowa. Gole – po jednej z obu stron – padły w samej końcówce. Najpierw drugą bramkę dla Jarmuty zdobył, trafieniem w samo „okienko” bezpośrednio z wolnego Sidorczuk. W doliczonym czasie gry kontratak goście sfinalizował Matras.

fot. Wojciech Niezgoda. 
***
Tarnovia Tarnów – Lubań Maniowy 1:2 (0:0)
Bramki dla Lubania: Mrówka 79, 88.
Lubań: Świerad – Szeliga, Firek, Ligienza – Chlipała (70 Szwajnos), Mrówka, Skórski (79 Nowrolnik), Zawiślan (55 Pluta) – P. Duda, Kasperczyk (58 Jandura), Magdziarczyk (65 Wróbel).

Po pierwszej bezbramkowej połowie, w drugiej pierwsi z gola cieszyli się gospodarze. Maniowianie w ostatnim kwadransie zdołali jednak przechylić szalę zwycięstwa, za sprawą Damiana Mrówki i jego dwóch bramek. Najpierw w 79 minucie popisał się on skuteczną dobitką strzału Mateusza Wróbla, a w 88 minucie celnie główkował po dograniu z bocznego sektora Mateusza Pluty.

- Cieszy wygrana na trudnym terenie. Tarnovia znana jest z bardzo charakternej, ambitnej postawy na własnym boisku. I tak też było w tym meczu. Gospodarze bardzo solidnie się bronili i ciężko nam było sforsować te zasieki. Nie mieliśmy w tym meczu wielu klarownych okazji, ale za to byliśmy skuteczni. Po raz kolejny pokazaliśmy charakter i wyszarpaliśmy to zwycięstwo. Chciałbym też podkreślić dzisiaj duży wkład w tą wygraną zawodników rezerwowych, którzy wchodząc na boisko dali nam dużo jakości – ocenił trener Lubania, Grzegorz Hajnos.
***
Glinik Gorlice – Wierchy Rabka 0:2 (0:1)
Bramki: 0:1 Majeran 35, 0:2 Maciej Banik 85.
Wierchy: Zhuk – Witek, Kościelniak, Jeziorski, Lutsenko – Dudek, Dara (60 Myrda), Florek (70 Czubin), Majeran – Kęska (75 Banik), Pazurkiewicz (90 Wójcik).

W 35 minucie akcję zainicjował Witek, długim podaniem na wolne pole uruchomił Majerana, którego pierwszy strzał bramkarz Gliniak obronił, ale wobec dobitki był już bez szans. W 85 minucie po przechwycie piłki w środkowej strefie boiska, dotarła ona na prawą stronę do Czubina, który dośrodkował w pole karne, tam przejął ją Banik i precyzyjnym strzał w dalszy róg bramki przypieczętował wygraną Wierchów.

- Zasłużona i pewna wygrana. W pierwszej połowie nasza dominacja nie podległa dyskusji. Mogliśmy to udokumentować nie jedną, a dwoma bramkami, ale sytuacji 1 na 1 z bramkarzem gospodarzy nie wykorzystał Kęska. Po przerwie Glinik próbował przejąć inicjatywę, ale zagrażał nam tylko po stałych fragmentach gry. Raz świetną paradą uratował nas Zhuk, a raz piłka trafiła poprzeczkę. My też mieliśmy swoje okazje. Byliśmy jednak nieskuteczni, przez co cały czas musieliśmy drżeć o zwycięstwo. Dopiero akcja z 85 minuty rozwiała wszelkie wątpliwości. Ten mecz pokazał, że idziemy w dobrym kierunku - ocenił trener Wierchów, Sebastian Świerzbiński.