Ratownicy TOPR przez całą noc sprowadzali czworo turystów z najtrudniejszego szlaku w Tatrach. Gdyby nie pomoc ratowników mogłoby się skończyć tragicznie.
11 ratowników Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego wyruszyło w rejon Żlebu Kulczyńskiego na Orlej Perci po turystów, którzy znaleźli się w śmiertelnym niebezpieczeństwie. W deszczu i temperaturze bliskiej zera najprawdopodobniej pomylili szlaki i zamiast udać się w stronę Hali Gąsienicowej skierowali się z Doliny Pięciu Stawów Polskich na Orlą Perć. Ze względu na brak odpowiedniej odzieży byli bliscy hipotermii, a co za tym idzie ich życie było zagrożone.
- Nie byli w ogóle przygotowani do wycieczki górskiej. Nawet nie wiedzieli gdzie są - mówi Bartek Gąsienica – Józkowy, ratownik TOPR. - Trzeba było ich opuszczać na łańcuchach, bo byli tak zmarznięci, że nie byli w stanie samodzielnie schodzić. Musieliśmy im dać ciepłe ubrania, do tego kurtki przeciwdeszczowe, spodnie, rękawiczki i czapki. Oni nie mieli nic - dodaje.
Zagraniczni turyści mogą mówić o wielki szczęściu. Gdyby nie pomoc ratowników TOPR mogliby nie przetrwać nocy. W najlepszym przypadku skończyłoby się na hipotermii.
fot. Ilustracja / Marcin Szkodziński
Komentarze obsługiwane przez CComment