rkupa

Po okresie wielomiesięcznej stagnacji, wraz z końcem maja branża turystyczna została „całkowicie” uwolniona. Na rynek wróciły hotele wraz z całą infrastrukturą, restauracje i inne atrakcje turystyczne – to dobra wiadomość w kontekście nadchodzących wakacji, przy czym nadal obowiązują nas pewne limity i ograniczenia. O tym, że straty są ogromne, a ich nadrobienie zajmie wiele lat, o prognozach na najbliższe miesiące i nadziejach przedsiębiorców z Podhala w rozmowie z Romanem Krupą, wójtem Gminy Kościelisko.

Znajdujemy się w pewnych kleszczach – za nami weekend, w którym tak naprawdę doszło do uwolnienia branży turystycznej: hotelarskiej i gastronomicznej, a obecnie trwa długi weekend, czyli prawdziwy sprawdzian tego czy jesteśmy stęsknieni za wyjazdami, wypoczynkiem i spędzaniem czasu poza miejskim zgiełkiem. Jak ten czas zapowiada się pod Tatrami i czy są szanse na odbicie branży, która de facto najbardziej ucierpiała podczas pandemii?

- Myślę, że to co łączy te dwa okresy – z początku i końca maja to przede wszystkim dobra informacja, bo „całkowite” uwolnienie turystyki to coś na co bardzo długo czekaliśmy, zarówno jako samorządowcy, przedsiębiorcy i mieszkańcy gmin turystycznych. Nie ukrywam, że z dużym zadowoleniem przyjęliśmy ponowne otwarcie gospodarki. Zapowiedzi przedsiębiorców z terenu Gminy Kościelisko, które do mnie docierają są bardzo optymistyczne – widzimy ożywienie na rynku turystycznym i wzrost zainteresowania dostępną ofertą. Oczywiście następuje tu pewna modyfikacja zainteresowań z obiektów zorganizowanych, kategoryzowanych jako hotele czy pensjonaty na rzecz wynajmu całych domów, ale w zasadzie tendencję tą obserwujemy od początków pandemii. Wróciliśmy także do restauracji i innych punktów gastronomicznych. Przypomnę, że my jako samorządowcy gmin górskich od początku mówiliśmy, że utracony bezpowrotnie sezon zimowy może być bezpieczny. Wskazywaliśmy wyraźnie, że cała gospodarka lokalna pracuje w pewnym kluczu, na który składają się: obiekt restauracyjny, obiekt noclegowy i atrakcja. Te trzy elementy muszą być czynne jednocześnie by móc mówić o pełnym otwarciu – nareszcie z końcem maja się to wydarzyło. Fakt, że jesteśmy teraz świadkami dużego ożywienia to zasługa powrotu na rynek restauracji i innych atrakcji takich jak baseny, strefy wellness i spa, parki rozrywki i wszystkich innych miejsc, które pozwalają aktywnie spędzić czas. Należy jasno powiedzieć, że w ostatnich tygodniach właśnie tego nam brakowało, pomimo iż z początkiem maja mieliśmy już luzowania w zakresie obiektów noclegowych to niestety nie przełożyło się to znacząco na ruch turystyczny. Ten swoisty system naczyń połączonych musi być w pełni uruchomiony by turystyka mogła wrócić na dawne tory. Zasada jest bardzo prosta - jeśli jeden z elementów nie będzie działać nie zadziała cały system. Biorąc pod uwagę doliny dostępne w Gminie Kościelisko to oczywiście ruch był tutaj zauważalny, ale tylko w weekendy i to nie był ten ruch, którego oczekiwaliby mieszkańcy i przedsiębiorcy. Teraz po otwarciu ogólnym to się zmienia. Na długi weekend związany ze świętem Bożego Ciała większość obiektów wyprzedała swoją ofertę z wyprzedzeniem.

Oczywiście mówimy tutaj o połowie połowy, czyli obowiązującym nas limicie 50 proc. obłożenia. Zatem chcąc spędzić czas poza domem należało się pospieszyć, bo mogło się okazać, że w tych weekendowych dniach, zabraknie w górach miejsca dla strudzonego wędrowcy

- Biorąc pod uwagę obostrzenia i limity, które nas obowiązują i które cały czas mamy gdzieś z tyłu głowy należy być ostrożnym i z wyprzedzeniem rezerwować pobyty. Obiekty, które mają swoją historię i mają swój poziom szybko zbliżają się do swoich granic możliwości. Dodatkowo prognozy pogody mówiące o słonecznych dniach mogą być tutaj kolejnym motywatorem do szybkiej rezerwacji noclegów.

Panie Wójcie był Pan na czele samorządów górskich, które wskazywały na to jakie konsekwencje będzie mieć zamknięcie sezonu zimowego. Mamy czerwiec zatem możemy powiedzieć wprost: straty są niewymierne - sama branża narciarska to miliony złotych – i bardzo trudno będzie je odrobić w najbliższych miesiącach czy nawet latach

- Zdecydowanie należy to powiedzieć jasno i wyraźnie – utracone dochody to kwoty, których nie da się już nadrobić. Przy okazji takich rozmów zawsze podkreślam, że konsekwencje, których doświadczyliśmy i jeszcze doświadczymy są znacznie poważniejsze. To, że w sezonie zimowym nasi przedsiębiorcy nie pracowali i nie zarabiali to trudność bieżąca związana z utrzymaniem miejsc pracy, ale przełoży się ona na inwestycje w kolejnych latach. Inwestycje, które nie będą szły w kierunku jakiego byśmy oczekiwali. Już dzisiaj więksi przedsiębiorcy wskazują, że ze względu na pandemię muszą weryfikować swoje plany na najbliższe lata. Wiemy także, że duże atrakcje i ciągłe inwestycje to dla gminy takiej jak Kościelisko kwestia dalszego rozwoju. Zapewne dzisiaj nie wszystko jeszcze wiemy, dlatego nie jesteśmy w stanie wskazać nadchodzących konsekwencji, ale szukając pozytywów najważniejszym jest, że wracamy do gry, wracamy do normalności, gospodarka rusza i wspólnym wysiłkiem musimy dążyć do tego by nie dotknął nas kolejny lockdown. Myślę, że to kwestia priorytetowa zarówno z punktu widzenia budżetu państwa jak i budżetów samorządowych. Mam nadzieję, że nadchodzący sezon zimowy dzięki szczepieniom i społecznej odpowiedzialności będzie możliwy w kształcie jaki zapamiętaliśmy jeszcze z ubiegłych lat.

Czy lockdown odcisnął się także na budżecie samorządowym? Z jednej strony odczuliście mniejsze wpływy od przedsiębiorców, a z drugiej strony ci sami przedsiębiorcy oczekiwali przecież bezpośredniej pomocy od samorządu. Gminy górskie kierowały do państwa wnioski o wsparcie, które de facto otrzymały. Czy zatem udało się tą sytuację w jakikolwiek sposób zbilansować?

- Tak udało się nam to zbilansować wspólnymi siłami – zarówno budżet samorządu jak i budżet państwa pomógł opanować tą niewygodną dla nas wszystkich sytuację. My jako samorządy gmin górskich widzieliśmy potrzebę zwolnień z podatku od nieruchomości dla naszych przedsiębiorców i to czyniliśmy. Każdy samorząd w różnym zakresie, w różnych okresach czasu i w zależności od indywidualnych potrzeb swojej gminy oraz poziomu jej uzależnienia od turystyki. Jeśli chodzi o Gminę Kościelisko to takich zwolnień za I kwartał 2021 dokonaliśmy na kwotę blisko 500 tys. zł. W takiej sytuacji musieliśmy wnioskować o to by w tym temacie nastąpiła pewna rekompensata ze strony państwa – udało się nam osiągnąć porozumienie, które dało nam dofinansowanie wielkości 80 proc. tej kwoty – dla naszego budżetu było to ogromnym odciążeniem. Co więcej Gmina Kościelisko zadziałała nieco szerzej obniżając o 25 proc. podatek od środków transportowych dla właścicieli busów, autobusów i autokarów, które w tym okresie również nie mogły funkcjonować. Oczywiście cały czas przyglądaliśmy się bieżącej sytuacji i ją analizowaliśmy – straty są ogromne, ale nie na takim poziomie, który uniemożliwiłby nam realizacje gminnych inwestycji. W tym roku ważnym źródłem dochodu będą dla nas wpływy z opłaty miejscowej, której nie odczuwaliśmy dotychczas z powodu zamknięcia hoteli. Mam nadzieję, że teraz nastąpi tu ożywienie i rok do roku dochody z tego tytułu nie będą się zmniejszać, ponieważ te wpływy możemy później przekierować na bieżące remonty i wszystkie inne potrzeby, które występują w każdym samorządzie. Podkreślę jeszcze raz, że dzięki działaniom samorządów gmin górskich i zrozumieniu ze strony Ministerstwa Rozwoju, Pracy i Technologii uniknęliśmy swoistej katastrofy.

Przez media przetacza się dyskusja wynikająca z wymiernych, bardzo dużych start branży turystycznej, a dotycząca możliwości drastycznego wzrostu cen na wakacje. Czy zatem możemy uspokoić turystów, że takich niespodzianek tutaj na Podhalu nie będzie?

- Dzisiaj mieszkańcom i przedsiębiorcom zależy przede wszystkim na tym, by turysta do nas dojechał, dlatego widzimy, że nasze ceny nie poszły znacząco w górę. Niemniej jednak docierają do nas informacje z innych regionów Polski o gwałtownym wzroście cen z tytułu korzystania z rozmaitych usług. Oczywiście jest to także uzależnione od tego na ile przedsiębiorca musi podnieść koszty swojej działalności związane z zabezpieczeniem się i dostosowaniem do przepisów covidowych. Nie ulega wątpliwości, że hotelarz w obiekcie kategoryzowanym jest mocniej obciążonych, dlatego musi przerzucić te koszty na swoich gości. Takie przypadki są uzasadnione, ale wśród nich są także osoby, które chcą wykorzystać sytuację podpinając się pod przepisy i sztucznie pompują swoje ceny. Myślę, a przynajmniej mam nadzieję, że rynek szybko zweryfikuje takich „przedsiębiorców.” Na dzień dzisiejszy w Gminie Kościelisko nie odnotowujemy znaczącego wzrostu cen z tytułu korzystania z usług turystycznych.

Długi czerwcowy weekend będzie przystawką przed daniem głównym jakim będą wakacje. Rozumiem, że tutaj bardzo dużo zależy od pogody, maj nas nie rozpieszczał, dlatego cała branża życzyłaby sobie dla wyrównania by wakacje były słoneczne, ciepłe i piękne

- Liczymy na to, że sprawiedliwość wygra i skoro maj był brzydki, to wakacje będą słoneczne, tym bardziej, że trochę z wyprzedzeniem zakładamy, iż w tym roku Polacy co do zasady będą wybierać destynację krajową jako miejsce na spędzenie urlopu. Widzimy w tym szansę dla samorządów takich jak Gmina Kościelisko na przyciągnięcie do siebie turystów. Na pewno zainteresowaniem będą cieszyć się te miejsca, w których aktywnie będziemy mogli spędzać czas. Niewątpliwie jest to następstwem pandemii, która przekwalifikowała preferencje Polaków. Z weekendu na weekend wzrasta liczba osób, które korzystają z dobrodziejstw Doliny Kościeliskiej czy Doliny Chochołowskiej oraz pozostałych urokliwych miejsc na terenie naszej gminy. Warto podkreślić, że dodatkowym czynnikiem, który odgrywa tutaj zasadniczą rolę jest polski bon turystyczny. Wiele osób do tej pory nie miało szansy na jego realizację, a to powoduje, że nadchodzący sezon wakacyjny powinien być przyzwoity, czego życzę sobie i mieszkańcom oraz przedsiębiorcom z całego Podhala.

Rozmawiał Przemysław Bolechowski