Ewa Piszczek

Rozmawiamy z Ewą Piszczek – Nośwarniyjsom Góroleckom, która koronę zdobyła w wyborach w 2019 roku. Z powodu pandemii jej kadencja została przedłużona na kolejny rok, jednak większość imprez została w tym czasie odwołana. Nośwarniyjso podkreśla jednak, że był to jeden z najpiękniejszych  i najbardziej intensywnych okresów jej życia.

 Ewa to pochodząca z Białki Tatrzańskiej góralka, która godnie reprezentowała koronę w czasie swojego królowania. Nie spoczęła na laurach, intensywnie pracuje i rozwija się, by jak sama podkreśla: chciałaby mieć realny wpływ na to jaki kształt ma folklor.

O tym co robiła na przestrzeni minionych dwóch lat najlepiej opowie nam sama: 

Obroniłam pierwszą pracę magisterską z Etnologii i Antropologii Kulturowej, druga praca na kierunku Muzykologia już się pisze, więc obrona niebawem. Wzięłam udział w projekcie dotyczącym obrzędowości rodzinnej na terenie pogranicza polsko-słowackiego, w ramach którego prowadziłam badania, przygotowywałam prelekcję na konferencję, współtworzyłam wystawę oraz użyczałam do niej głosu jako lektor, oraz przygotowywałam artykuł, który ukaże się w kolejnym numerze Almanachu Nowotarskiego. Opublikowałam artykuł na temat współczesnych wesel góralskich w 24. Almanachu Nowotarskim, rozpoczęłam współpracę i przygotowuję artykuł dla Pisma Folkowego.

 Po raz drugi zostałam sekretarzem jury na Międzynarodowy Festiwal Folkloru Ziem Górskich w Zakopanem, przygotowałam też prelekcję na festiwalową konferencje, wystąpiłam w teledysku zespołu Murań i w teledysku zespołu HOLEVIATERS.

Działam na pełnych obrotach jako animatorka w firmie EncePence Animacja czasu wolnego i jako nauczyciel rytmiki w Musical Babies Nowy Targ oraz Edulandia - zabawa z głową, a w czasie pandemii mogliście mnie regularnie oglądać online.

Wraz z zespołem „Białcanie” świętowaliśmy jubileusz 25-lecia, który miałam przyjemność poprowadzić, wzięliśmy udział w XX Międzynarodowym Festiwalu Folklorystycznym w Turcji, zdobyliśmy I miejsce w konkursie Na Duchową Nutę i III miejsce na Przednówku w Polanach w kategorii śpiew grupowy, a także nagraliśmy program "Podłazy".

Wraz z zespołem Skalni wydaliśmy płytę "Posiady w Dziewiytnostce".

Wzięłam też udział w XVI Wierchowych Spotkaniach organizowanych przez Fundacja Andrzeja Brandstattera Pro Artis, zarówno jako wokalistka, jak i konferansjer.

Wspierałam liczne akcje charytatywne, biorąc udział w zbiórkach, licytacjach, akcjach i wyzwaniach internetowych, m.in. Gaszyn Challenge, który wykonałyśmy wraz z innymi laureatkami wyborów na Nośwarniyjsom Góroleckę.

Walczyłam o prawa kobiet biorąc udział w licznych protestach.

Ewa podkreśla, że nie lubi się chwalić, jednak to  podsumowanie jest dla niej bardzo ważne i jest dumna z tego, w jakim miejscu znajduje się obecnie, a my wcale się nie dziwimy – dziewczyna ma naprawdę wiele do powiedzenia i mamy nadzieję, że porozmawiamy z nią jeszcze nie raz!

Jak zostać Nośwarniyjsom Góroleckom?

To zależy od roku, jednak standardowo na wyborach pojawiają się dwie grupy konkurencji: codzienne i świąteczne. W tych świątecznych to oczywiście trzeba umieć zaśpiewać i trzeba umieć zatańczyć po góralsku. Jest też sznurowanie kierpiec na czas i wiązanie gorsetu na czas. Konkurencje codzienne są różne. Dawniej trzeba było umieć doić krowę. Zawsze organizatorzy wymyślają jakieś fajne konkurencje. Ja na przykład miałam deptanie kapusty, wiązałyśmy też snopek owsa – trzeba umieć go związać i złożyć. Miałyśmy też na motowidle wełnę, z której trzeba było zrobić kłębek, a potem tą wełną zacerować skarpetę. W tym roku było robienie na drutach czy ścielenie łóżka. Zwykle te konkurencje wymagają, żeby przygotować się wcześniej, bo takich rzeczy się już teraz raczej nie robi, co też już widać po dziewczynach. Trzeba odkopać takie czynności. Ja na przykład pierwszy raz w życiu składałam kopę siana przygotowując się właśnie do wyborów.

Są też konkurencje z wiedzy o regionie, znajomości gwary góralskiej czy dawnych porzekadeł.  

Czy dowiadujecie się wcześniej co będzie na konkursie?

Zazwyczaj organizatorzy podają konkurencje wcześniej, żeby można było się przygotować. W tym roku informacja była podana oficjalnie na stronie, wcześniej czasem trzeba było podpytać. A kiedy jedna z dziewczyn już wiedziała, to kontaktowałyśmy się z resztą, żeby też mogły się przygotować.

Czyli to nie jest na zasadzie ostrej rywalizacji, tylko podchodzicie do siebie – jako do uczestniczek – po koleżeńsku?

Tak. Staramy się wspierać. Czasem zależy to od składu. Ja udział w konkursie brałam dwa razy. Za pierwszym razem zostałam Noparadniyjsom Góroleckom, za drugim wygrałam. Pamiętam, że za pierwszym razem byłyśmy z dziewczynami bardzo zestresowane i wzajemnie się nakręcałyśmy. Nie było osoby za sceną, która by nas uspokajała. Na drugi rok ja i kilka dziewczyn było drugi raz, więc już miałyśmy to doświadczenie za sobą, co pozwoliło nam wprowadzić luźniejszą  atmosferę, która udzieliła się reszcie uczestniczek. Wtedy też kilka razy zostałam zrugana przez prowadzącego za podpowiadanie innym dziewczynom na scenie. Ale osobiście mi serce pęka, jak widzę, że ze stresu dziewczyny nie mogą odpowiedzieć na pytania, na które odpowiedzi na pewno znają, bo przecież razem je ćwiczyłyśmy.

Co roku jest też jakaś kryzysowa sytuacja – któraś czegoś zapomni, albo pęknie kółko u gorsetu czy u kierpiec – wtedy reszta pomaga.

Z niektórymi dziewczynami, które poznałam na konkursie utrzymuję kontakt do dziś, jesteśmy blisko, spotykamy się. Konkurs na Nośwarniyjsom Górolecke to cenne doświadczenie, które polecam każdej dziewczynie, która ma umiejętności i chęci, by zaśpiewać, zatańczyć i chce się pokazać. To bardzo fajny konkurs.

EwaPiszczek

Jak wyglądał Twój udział w konkursie na Nojśwarniyjsom Górolecke?

Byłam najstarszą w historii Nośwarniyjsom – w momencie wyborów miałam 24 lata. Przeważnie startują dziewczyny przedziale wiekowym 16-20 lat. Gdy ja miałam 17-18 lat namawiano mnie, żebym startowała, ale ja postanowiłam, że pójdę na konkurs dopiero wtedy, kiedy będę pewna, że reprezentuję sobą coś, co chcę pokazać ludziom. Dopiero jak doszłam do takiego poziomu śpiewu, z którego byłam zadowolona, czy do tego poziomu tańca, który wypracowałam i reprezentuję sobą coś fajnego, stwierdziłam, że jestem gotowa. Obecna Nośwarniyjso ma 16 lat. Podziwiam te wszystkie dziewczyny, które w wieku 16 lat już reprezentują sobą taki poziom, że mogą zostać wybrane na tą twarz Podhala. To jest dla mnie coś niesamowitego. Ja musiałam do tego dojrzeć, by być pewną swoich umiejętności, by nie bać się występować na scenie. One mają 16 lat, a ja od 16 lat należę do zespołu - więc od tylu lat jestem na scenie.

Kto pomógł Ci przygotować się do konkursu?

Przede wszystkim tata mnie uczył. Chodził ze mną składać siano, skosił mi nawet kawałek, który suszyliśmy i pomagał mi. Żeby nauczyć się ukręcić powrósło to chodziliśmy do wujka do stodoły i kręciliśmy.

Żeby poskładać kopę jeździłam do mojej przyjaciółki Bogusi Remiasz, która wcześniej też zdobyła tytuł Noparadniyjsej Górolecki. Ona mnie uczyła i przygotowywała psychicznie do udziału w konkursie. Poza tym pomagała mi też bardzo kierowniczka naszego zespołu ciotka Teresa Remiasz, która zjeździła ze mną pół Podhala, żeby nauczyć mnie kręcić z motowidła kłębek wełny. Wśród konkurencji było też robienie wianka z kwiatków. Z tatą dzień przed konkursem quadem pojechaliśmy nazbierać kwiatów, później wzięłam je do mojej stryny (cioci), która zna się na kwiatkach i ona uczyła mnie rodzajów kwiatków.

W Białce pomagało mi wiele osób: Gosia i Rysiek Kuchta, ciotka Tereska Remiasz i ujek Stasek i Kasia ich córka. Mama moja, chociaż nie jest z pochodzenia góralką, to też mnie bardzo wspierała, kibicowała i pomagała mi. Przed wyborami miałyśmy też warsztaty z dziewczynami z portalu Hop-Cup, które uczyły nas jak się paradnie ubrać po góralsku. Jak chodzi o kwestię śpiewu i tańca to oczywiście ciotka Janka Wacław, która mnie od dziecka uczyła, i jej siostry, które ze mną śpiewały. Za pierwszym razem Ania Łaś śpiewała ze mną na drugi głos, później Marysia Bobak. Solówkę tańczył ze mną Marcin Remiasz, także pół wsi było zaangażowane do tego, by te wybory mi dobrze poszły. Jestem im wszystkim bardzo wdzięczna, bo to dzięki nim też zaprezentowałam się tak, jak się zaprezentowałam.

Jak zachęcić dziewczyny, by brały udział w takich konkursach?

Jest to naprawdę super przeżycie, nawet jeśli się nie wygra to są przyznawane różne dodatkowe tytuły. Dla mnie to było świetne przeżycie i bardzo cenne doświadczenie. Nawet kiedy nie wygrałam za pierwszym razem, stwierdziłam, że było warto. Pomimo tego, że miałam ambicje, by zostać Nośwarniyjsom, nie miałam niedosytu. Najważniejsze były dla mnie te cenne relacje, które wyniosłam z tego, ale też wiedza i umiejętności, które zdobyłam i ze mną zostały. Jest to konkurs, który ma bardzo duży walor edukacyjny. Jestem zachwycona – wszystkie dziewczyny, które wzięły udział w konkursie są rewelacyjne, tak jak i faceci, którzy startują w Wyborach na Harnasia – są po prostu fantastyczni. Jak ich nie pokazać? Jeśli jakieś dziewczyny mają wątpliwości czy startować, lub chcą o coś dopytać w związku z konkursem, to mogą się ze mną bez problemu skontaktować – chętnie pomogę. Zdecydowanie zachęcam do udziału w takich konkursach.

fot: Ania Piszczek-Wacław