DSC 4318

Nie wiem cy znocie, jo znom od małego, bo warzyła je i warzy casem dalej moja mama. Juz zek Wom opowiadała kiejśi, ze mama warzy kluske  i robi moskole. Nastepno przy nik nasa strawa to włośnie one. Róźnie ik nazywajom, zoleźnie gdzie. Ale ostatnio odkryłak, ze włościwie som to nase góralskie gnocchi. Wiecie o co chodzi? Już Wom godom.

 Coby ik zrobić nie trza wom wiele. Jedno jojko, trochę wody i mąke. Telo. Mama warzy zawse na wiencyj osob, bo choć my już porośli, to przychodzimy syćka, co blisko siedzimy, do mamy na śniodanie w sobote.

Nojcensciej jemy kluske, ale choć kiedy zjemy tyz i kluski kładzione. Z dzieciństwa bocem, ze kie mama ogrzoła świezy serek bioły, jak miała wiencyj mleka, to i kluski kładzione my ś nim jedli.

Śmiejem się troche z tym gnocchi, bo przeciez wiym, ze to kapke co inksego. Ale zdziwiyłak sie straśnie, jak na ftorymsi weselu uwidziałak, ze do drugiego danio som i kulki grulane i frytki, ne i sukom gnocchi, bo przecież teroz ik wsyndyj pełno, co mi w ogóle nie przeskodzo, bo rada ik jem. .. a tam…

Okazuje się, ze na weselu mozna usłyseć fto z kim  i gdzie, abo fto z kim nie godo, a fto już zacon. Mozna sie przypatrzeć na tonecnikow, abo samemu cosi zatońcyć, mozna kapke gorzołki wypić, abo i nie kapke, ośmioć się, posiedzieć ne i zajeść. Można tyz spotkać smaki góralskie, bo i oscypki i korbace som już zawse na stołak, a teroz wrociyły tyz i moskole i włośnie kluski kładzione. Tak i nazywomy my w chałpie. Mama godała, ze downiej w Białce godali na nie gałuski. A gdzie indziej hałuski. Jedli ik ze skwarkami, posolone, abo ino omascone. My na śniodanie jemy ik z cukrem i polote łozpusconym masełkiem.

I wiecie tak mnie teroz wspominki na to wzieny.. cekomy jaz to syćko się uspokoi, cekomy jaz bedzie mozna posiedzieć i potońcyć,  a i moze cosi wypić. Teroz nawet góralski karnawał jest online. No.. co zrobić? Powiem Wom co. Nie zatracić tyj tradycji. Poźryć na tyn góralski karnawał nawet i w komputerze. Ciesyć sie, ze komusi się jesce fce tym zająć, choć na zywo braw za to nie usłysom.

Wiadomo, ze prawie kozdo baba lubi się paradzić i odziewać coroz to nowe smatki tybytowe i spodnice. Mało tego prześcigają się ftoro bedzie mieć nowsy wzor szczympkow z cieniutkik jedwobnyk nitecek.. juz mało fto odziewo smatke z włockom. Dużo tyz młodyk tońcy i śpiewo po góralsku. Ciesy nos to, bo w tym my wyrośli. Patrzymy na nik i wiemy, ze goralscyzna nie zaginie.

Ale casem worto i na co dzień w chałpie cosi tradycyjnego przysykować.

Dobrze, ze som tyz włośnie i ci, co wspierajom nasom kulture.. w kuchni.

Jakby Wom się przyfciało takik klusek, to nie obzierojcie się.. ino róbcie!

Do gornuska wbijcie jojko, posolcie i łozbełtojcie. Do tego wlejcie pół litra wody, jak Wos będzie jadło z pięć osob. Miesojcie i dodawojcie do tego mąke. Wlezie jej tam blisko kilo. Wyrobcie łyzkom twarde, gęste ciasto. Mo być bardziej gęste od budyniu. W gorcku zaworzcie wody i na gotującom sie wrucojcie lyzkom małe klusecki. Worzcie ik krótko, omaśccie, dodejcie do nik co fcecie,

 Ne i przypotrzcie się… kielo to się cłowiek na weselu moze dowiedziec ;)